Z powodu upałów, w ostatnim tygodniu siadałem na rower o 5:15, wracałem po około dwóch godzinach. Te poranne przejażdżki dobrze wpływają na moją kondycję, zarówno fizyczną jak i psychiczną (choć ta ostatnia zaczyna budzić u moich znajomych pewne wątpliwości :) )
Aby wydłużyć jazdę w porannym chłodnym powietrzu, wyruszyłem dziś w trasę o 4:20. Ciemno jak ... nie powiem gdzie... Ale już po 30 minutach zacząłem co nieco widzieć...
Spotkałem kolejno:
- jednego rowerzystę, którego rower był równie dobrze oświetlony jak mój
- jeża, który oślepiony światłami mojego roweru szybko zwinął się w kłębuszek
- zająca, który wyskoczył z krzaków 3 m przede mną i gnał dalej po ścieżcie ponieważ po obu stronach było ściernisko. To co najmniej dziesiąty szarak przyuważony w tym sezonie !
- czterokrotnie sarny po 2-4 szt w grupie
- nie spotkałem dzika ( na szczęście) choć jeszcze po ciemku jechałem między kartofliskiem a kukurydzą
- nie spotkałem ani jednego samochodu aż do Chojnowa.
Wróciłem do domu około 8:00, kilometrów 48. W sumie wycieczka świetna, choć jazda w ciemnościach wymusza początkowo korzystanie z całkiem bocznych dróżek
|
O 4:33 jeszcze całkiem ciemno |
|
O 5:05 widać co nieco |
|
Chojnów - zero ruchu |
|
Pierwsze przebłyski słońca oświetlają kościół w Chojnowie |
|
Stawy za Niedźwiedzicami |