Dzisiaj odbierałem wnuka ze szkoły.
Muszę przyznać że troszkę zdenerwował mnie ten Maciek.
Najpierw poszukiwał zagubionego piórnika (odnalazł w szatni), potem biegał po piętrach, później kopiował jakieś pliki dla kolegi, następnie jadł obiad w towarzystwie takiego samego gaduły jak on sam aż wreszcie odprowadził swego kolegę pod jego dom.
W sumie trwało to 30 minut.
Następnym razem dziadek nie pozwoli na takie wybryki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz